środa, 7 października 2015

Skansen w Sanoku

Witam, po dłuuugiej przerwie.. Już myślałam, że nie wrócę do bloga, a jednak.. Dłuższą chwile mnie nie było. W międzyczasie zaczęłam prace w swoim zawodzie ( pielęgniarstwo..) Na starcie był oiom dziecięcy, ale to nie było miejsce dla mnie.. A aktualnie pracuję na onkologii i jest naprawdę fajnie, lubię swoją pracę, no ale nie będę się rozpisywać, bo to nie blog o zawodowych perypetiach piguły ;) Może kiedyś taki powstanie, bo byłoby co opowiadać..
Mimo tego, że kilka miesięcy nic nie zamieszczałam, to wiedzcie drogie koleżanki, że odwiedzałam Wasze blogi.. i chyba już zawsze odwiedzać będę :)
W poprzednim poście chwaliłam się Wam moimi ogrodowymi wyczynami.. A więc podsumowując; to lato było owocne pod względem pomidorków, których urosło mi sporo, i przez kilka miesięcy nie musieliśmy sie zaopatrywać w pomidory sklepowe, bo mieliśmy nasze, słodkie, zdrowe, niepryskane. Do tego nie brakowało nam buraczków, cebuli, selera.. Wyrósł również nawet bób! ohh.. jaki był pyszny, taki zerwany prosto z krzaka i ugotowany.. Za to nie pojawiły się w moim ogrodzie w ogóle: pietruszka, marchewka, brokuł a papryka owszem, wyrosła, ale owoce się nie pokazały.. Jeżeli chodzi o kwiaty to niezawodne okazały się: nagietek, kosmos ( moje ulubione...), maciejka, goździk cesarski oraz ślazówka. Wszystkie wysiewałam z nasion i kwitną niektóre do tej pory. No cóż.. z roku na rok uczę się więcej. Teraz jesień przyszła, niedługo znowu trzeba będzie ogród przekopać porządnie.
Kilka dni temu wybraliśmy się w Bieszczady pochodzić po górach. Staramy się akurat co jesień jeździć, bo wtedy jak dla mnie jest najpiękniej w górach..
Wracając do domu, "zahaczyliśmy" w końcu o Skansen w Sanoku.. Już pare lat tam się wybieraliśmy ale jakoś ciągle coś wypadało. Jak dla mnie, to miejsce jest po prostu wyjątkowe.. za bramą jest inny świat, z dawnych lat, czas stoi w miejscu, można się przenieść w daleką przeszłość.. Kraina w której mieszkali Łemkowie, Bojkowie, Pogórzanie, Dolinianie.. Piękne stare chaty, domostwa, ogrody, kapliczki, a wnętrza niesamowite.. stare piece, kredensy, obrazy, makatki.. Nie mogłam się napatrzeć. Nie sądziłam, że ten Skansen jest taki ogromny, 38 h do zwiedzania.. Wspaniały sielski klimat.. Myślę, że wtedy żyło się inaczej niż dziś a ludzie byli sobie bliżsi..


























czwartek, 26 marca 2015

siejemy.. :)

Dzień dobry!

W końcu przyszła ukochana wiosna.. co widać gołym okiem! Słoneczko częściej przygrzewa, kwiaty wschodzą, gdzie nie gdzie pąki się pokazują, motylek przeleci, pszczółka się pokaże, mrówkę zastanę w cukierniczce :) no i super, bardzo mnie to cieszy. Ogródek swój już poszerzyłam nieco, ziemie spulchniłam, ale jeszcze czeka mnie jej wyrównanie, wygrabienie, żeby była idealnie przygotowana na sianie i sadzenie, bo w tym roku zapowiada się prawdziwe szaleństwo odnośnie tego co zamierzam hodować.. Jakiś czas temu zaczęłam już siać w domu w doniczkach, pudełkach i są już efekty. Choć zdaję sobie sprawę jak to pewna pani w ogrodniczym mi powiedziała, że jak to fajnie by było gdyby te rośliny wszystkie co kupujemy do posiania wyglądały później tak jak na opakowaniu.. no racja, racja.. zdarza się, że nic nie wyrasta, miałam tak rok temu z ogórkami i pietruszką.. no ale zobaczymy jak będzie w tym roku. Wiele radości mi sprawia opiekowanie się roślinką od ziarenka.. gdy po kilku dniach widzę, że nieśmiało przebija się przez ziemie zielone życie to dosłownie poprawia mi to humor!
Zobaczymy jakie będą efekty za kilka miesięcy, póki co jest tak:


goździk cesarski

groszek pachnący

pomidorki koktajlowe

ślazówka ogrodowa

majeranek


W pozostałych doniczkach i pudełeczkach zasiałam paprykę i seler, które dłużej wschodzą oraz rozmaryn i rumianek, które dopiero co posiałam, także czekamy na efekty..

A w ogrodzie pojawiły się krokusy..



Wielkanoc powoli się zbliża.. Myślę nad dekoracjami świątecznymi, póki co zrobiłam pierwszą pisankę i mam w planie zrobić ich więcej..


Pozdrawiam zaglądających!

piątek, 13 marca 2015

zimowe Bieszczady

Dzień dobry!

Mamy już połowę marca.. tak długo czekałam na ten miesiąc, na to by mieć "wolne", by  w końcu rzucić w kąt wszystkie notatki związane z obroną i nie mieć nad głową tej ciemnej chmury. Całe szczęście jestem już po obronie i na dniach gdy dostane dyplom i prawo wykonywania zawodu będę mogła nazwać się dyplomowaną pielęgniarką.. i tak to do mnie jeszcze nie dotarło.. :)
Tak czy siak mam teraz chwilę luzu i staram się jakoś owocnie spędzić ten beztroski czas. Przyszły cieplejsze dni, bardziej słoneczne i z racji tej pogody postanowiłam zasiać troszkę roślinek w domu. Do miniszklarenki i  różnych pudełeczek zasiałam pomidorki cherry, seler, paprykę, trochę kwiatków i ziół.. Te wschodzące krokusy a nawet i tulipany kuszą żeby już zacząć szaleć w ogrodzie! ale jeszcze chwilkę poczekam, na dniach podobno ma się ocieplić a planuję w tym roku powiększyć swój ogródek na warzywa. Spróbuję również swych sił w wyhodowaniu kwiatów w doniczkach, trochę nakupowałam tych nasion.. już nie potrafię przejść obojętnie obok półeczek z nasionkami..
Poza tym w końcu udało nam się ruszyć w Bieszczady, tyle czekałam i namawiałam mojego B żeby jechać w zimie, ale on musi mieć idealną pogodę i tak czekaliśmy na odpowiedni weekend, aż dopiero pojawił się teraz i przyznam, że warto było czekać aż do marca... Pogodę mięliśmy wspaniałą, na szczytach było bardzo przejrzyście i ciepło! słoneczko nawet nas troszkę opaliło. W trzy dni zaliczyliśmy trzy górki: Smerek, Połoninę Wetlińską i Tarnicę. W Biesach jeszcze dużo śniegu leży, chociaż topnieje powoli, ale wiosny jeszcze tam tak nie czuć jak chociażby tutaj, chociaż podobno niedźwiadki zaczynają się  budzić z zimowego snu.. O każdej porze roku w Bieszczadach jest pięknie.. chyba już zawsze będzie mnie ciągnąć w te tereny dla tych widoków, dla tego spokoju.


"... On mówił nam to prosto w oczy,
że kląć nie trzeba na ten świat,
bo można leżeć nawet w błocie
i patrzeć w niebo pełne gwiazd..."

( "Majster Bieda czyli Zakapiorskie Bieszczady" )





Smerek



 Połonina Wetlińska






Tarnica


środa, 7 stycznia 2015

12 przykazań długiego życia z 1942r.

Witajcie
Święta już za nami.. Mało było mnie na blogu w tym czasie i w ogóle w świecie wirtualnym, odpoczęłam i starałam się jak najlepiej przeżyć ten wspaniały czas jakim są święta Bożego Narodzenia. Wcześniej przygotowałam kilka prezentów pod choinkę dla rodziny i znajomych,w których były mnw. moje herbatki, przetwory, ciasteczka i świąteczne zawieszki decoupage. Uwielbiam dawać prezenty.. :) Powysyłałam kilka kartek z życzeniami, a przed samą Wigilią siedziałam do wieczora w kuchni i piekłam ciasteczka ( mnw. z przepisów Madzi z bloga Zapach wspomnień ) Wieczorami odpalałam mój gramofon bambino i słuchaliśmy pięknych kolęd i pastorałek Ireny Santor. Ubrałam też naszą pierwszą wspólną piękną choineczkę, jak się zrobi cieplej mamy w planie ją posadzić, zobaczymy co z tego wyjdzie. Okres przedświąteczny i same Święta jest jak dla mnie jednym z najwspanialszych dni w całym roku..Na chwilę czas tak jakby wolniej płynie..

kartka z Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowie

Ostatnio wpadła mi w ręce książka, która niewątpliwie jest jednym z najcenniejszych rodzinnych pamiątek jakie mamy. Jest to kalendarz chrześcijański z roku 1942 zakupiony w Stanach, w którym znajduje się tak wiele wspaniałych wiadomości, porad, cytatów, informacji historycznych opisanych tak świetnym prostym i kulturalnym językiem. Postanowiłam przytoczyć Wam jedną ze stron, na której znajduje się 12 przykazań długiego życia,  niektóre z tych rad chcę wdrożyć jako postanowienia na Nowy Rok 2015.. Może któraś z Was też coś znajdzie dla siebie :)

1. Staraj się jak najdłużej przebywać w zdrowym, świeżym powietrzu, a w szczególności jeśli nie jest zbyt upalnie w świetle słonecznym.

2. Mięso jadaj tylko raz na dzień i to w umiarkowanej ilości. Na pożywienie składać się powinno głównie mleko, jaja, zboże, zielone jarzyny, masło, ser i owoce. Co trzeci miesiąc unikaj w ogóle spożywania mięsa. Potrawy spożywane przed połknięciem dobrze przeżuwaj w zębach.

3. Codziennie bierz krótką kąpiel, a przy dobrym obiegu krwi przydałaby się raz na tydzień kąpiel w łaźni.

4. Raz na tydzień zażyj łagodnego środka czyszczącego, ziołowego.

5. Noś przewiewne ubranie, a najlepiej bawełniane. Tylko zimą nosić możesz wełnianą spodnią bieliznę. Kołnierzyk przy koszuli powinien być miękki, kapelusz i ubranie letnie niechaj ma barwę jasną -  a zimową ciemną. Noś zawsze półbuciki.

6. Kładź się bardzo wcześnie spać i bardzo wcześnie wstawaj.

7. Sypiaj, jeżeli lekarz ci na to pozwoli przy otwartym oknie, a w każdym razie w ciemnym, cichym pokoju. Sen nie powinien nigdy trwać krócej, jak sześć i pół godziny, a nie dłużej jak siedem i pół godziny u mężczyzny, a u kobiety osiem i pół godziny.

8. Raz na tydzień przez jeden dzień zupełnie odpoczywaj. O ile możności czas od soboty do poniedziałku spędzaj na wsi, lub w górach.

9. Unikaj irytacji i wzburzenia. Nie poddawaj się troskom i nie rozmawiaj o nieprzyjemnych rzeczach.

10. Zachowaj umiarkowanie w uciechach zmysłowych. Żeń się, a jeżeli owdowiejesz, żeń się po raz wtóry lub wychodź za mąż.

11. Unikaj zbyt ogrzanych lokali, a w szczególności mieszkań ogrzewanych parą lub posiadających złą wentylację.

12. Zachowaj umiarkowanie w spożywaniu alkoholu, kawy, herbaty i tytoniu. "


pozdrawiam wszystkich zaglądających w me skromne progi! :)

wtorek, 9 grudnia 2014

skromne ziołowe prezenty

Dzień dobry!
Za oknem grudzień, w końcu troszkę śniegu popruszyło.. ale co to jest w porównaniu z tym co dawniej.. gdzie te zimy co kiedyś? kiedy to zazwyczaj o tej porze wszystko było przykryte białym puchowym śniegiem.. Miejmy nadzieje, że jeszcze tak będzie.
Czas mi leci na zajęciach, pisaniu pracy licencjackiej i tworzeniu gwiazdkowych prezentów dla bliskich. Piszę pracę na temat ziołolecznictwa, i jestem bardzo zadowolona, że wybrałam właśnie ten temat, różnych ciekawostek związanych z roślinami, ziołami się dowiaduję, wertuję na prawdę świetne książki, w których można znaleźć ciekawe inspiracje, chociażby jak zrobić sosnową świeczkę, o której napisze później. W tym miejscu moi drodzy czytelnicy chciałabym was poprosić o wypełnienie ankiety na temat właśnie ziołolecznictwa, praca ma charakter badawczy stąd moja prośba do was, im więcej osób wypełni ankietę tym lepiej. Ankieta zajmie wam 5 minut i jest całkowicie anonimowa. O to adres do niej ->
 http://moje-ankiety.pl/respond-71057.html  z góry dziękuję za poświęcony czas.
Jak już wspominałam z różnych książek jakie teraz czytam wpadają mi w oko nie raz ciekawe inspiracje, jedną z nich jest zrobienie świątecznej świeczki, nie sądziłam, że jest to tak proste! Wystarczy tylko mieć kilka białych świec, pojemnik po jakimś jogurcie i igły sosny pocięte na 2 mm kawałeczki. ( moje były trochę dłuższe ;) ) W rondelku rozpuszczam pokruszone kawałki świec, do pustego pojemnika po jogurcie wkładam dłuższy niż wysokość pudełka sznureczek nasączony naftą z pokruszonej świecy, mniej więcej na środku pudełka, wlewam ok centymetr roztopionego wosku ( nie może być gorący!) wrzucam kawałki igieł, czekam aż wyschnie pierwsza warstwa i czynność powtarzam kilkakrotnie. Na końcu czekam aż całkowicie wystygnie świeca i rozcinam opakowanie po jogurcie, i tym sposobem mamy gotową, świąteczną leśną świeczkę, którą możemy ozdobić wstążeczką, albo jak tam chcemy.  Nie sfotografowałam tego jak robiłam tą świeczkę, ale planuję zrobić takich więcej na gwiazdkowe prezenty,  również z innymi gadżetami w środku. W następnym poście pokaże krok po kroku co i jak.




Kolejnym pomysłem na prosty i skromny prezent jest zrobienie herbatki we własnej, ozdobionej torebeczce. Moja torebeczka jest najzwyczajniejsza na świecie, ze zwykłego brązowego papieru, wzór do wycięcia wzięłam z internetu, nie bawiłam się w dorobienie uszu ;) tylko zwyczajnie ją zawijam i spinam klamerką z aniołkiem. W moim przypadku obdarowani znajomi dostaną melisę, miałam jej sporo w swoim ogródku, zebrałam, zasuszyłam, i teraz będę rozdawać  :) Na etykiecie napisałam jak działa meliska i jak popijać herbatkę, a zawieszkę z Mikołajem wydrukowałam i obkleiłam taśmą, nic więcej.



Na koniec jeszcze chciałam się pochwalić moimi nalewkami ;) nie ukrywam, że jestem z nich dumna, robiłam nalewki pierwszy raz, bez żadnego jakiegoś przepisu, po prostu zasypałam owoce cukrem i wlałam wódkę. Malinówka stała w owocach od sierpnia a pigwówka a właścicie pigwowicówka ;) stała od września, ostatnio je przelałam i przefiltrowałam i są pyszne! Mi zdecydowanie bardziej smakuje nalewka z pigwowca, a mojemu B malinówka, także gusta są podzielone ;) Jeszcze robi się nalewka z dzikiej róży, ale to już według przepisu z dodatkiem goździków, póki co ma dalej stać. Oj w przyszłym roku koniecznie musimy posadzić pigwowca, z tych owoców można prawdziwe cuda wyczarować.

Tak nalewki wyglądały przed rozlaniem


a tak dzisiaj



To by było na tyle w zielarskim temacie ;) Tak sobie myślę, że natura tak wiele cudów nam daje , które są dosłownie na wyciągnięcie ręki, i sami możemy zbierać, przetwarzać owoce, zioła, warzywa, wszelakie rośliny na tak różne sposoby, zamiast kupować tą gotową chemię w sklepach. Trzeba tylko chcieć..
pozdrawiam wszystkich zaglądających :)