czwartek, 31 października 2013

świąteczna bombka

Witajcie!
Wiem, że to jeszcze nie czas na świąteczne prace, bo mamy dopiero koniec października, ale postanowiłam zaprezentować moją bombkę, którą niestety nie da się zrobić w jeden dzień, a kilka takich mam jeszcze do wykonania, by właśnie zdążyć przed świętami. Już kiedyś wpadły mi w oko tego typu bombki, na niektórych blogach można podglądnąć bardziej profesjonalne wykonania, gdzie na przykład śnieg zastępuje specjalna masa. W moim przypadku śnieg ulepiłam z masy solnej z dodatkiem białej farby, nie wygląda to tak pięknie jak w przypadku prawdziwej śniegowej masy, ale coś trzeba było wymyślić. ;) Jeśli komuś spodoba się taka dekoracja świąteczna poniżej podaje wskazówki jak wykonać taką bombkę.





Zdjęcia nie są zbyt dobrej jakości, i nie ukazują każdego szczegółu. Zależnie od kąta padania światła bombka w środku się mieni dzięki obsypaniu dachy i śnieg srebrnym brokatem. A niekiedy ma się wrażenie, że w okienkach domków świeci się światło dlatego, że ozdobiłam je złotym brokatem. Ahh te brokaty :)

- bomba plastikowa ( zakupiona na allegro, moja ma średnicę 12cm )
- śnieg jako podłoże ( masa solna, czyli troszkę soli + troszkę mąki + troszkę wody, z dodatkiem białej farby)
- śnieg na dachach, oknach, drzewkach ( tu zaopatrzyłam się w małą buteleczkę sztucznego śniegu " Foam Snow firmy vallejo w sklepie modelarskim. Konsystencję ma zbliżoną do farby, więc może i można by było zastąpić go białą farbą? hmm hmm.. Na końcu śnieg pomalowałam przeźroczystym lakierem do paznokci )
- domki ( są papierowe, wycina się je i skleja. Zakupiłam je w sklepie z artykułami papierniczymi, w internecie też je widziałam z tego co wiem są łatwo dostępne )
- drzewka ( są prawdziwe, wyszukałam je w ogrodzie, są to kawałki krzewów, gałązek)
- rzeczka ( masa solna pomalowana lakierem do paznokci )
- mostek ( kawałek starej kory )

I to chyba wszystko. Fajnie jest tworzyć swoją zimową dolinę, jest przy tym trochę dłubaniny, ale jak się już skończy, to ma się satysfakcję. Bombka powinna schnąć ( mam na myśli masę solną )jakieś 3-4 dni, dlatego najlepiej dwie połówki położyć na parapecie i codziennie próbować je zamknąć, żeby sprawdzić czy kształt masy się nie zmienia, i czy da się ją domknąć, póki masa jest miękka to można ją formować, bo jak zastygnie to już jest kłopot z dopasowaniem połówek.
Pozdrawiam zaglądajacych :)

wtorek, 8 października 2013

Bieszczady

Weekend upłynął beztrosko w górach.. Wybraliśmy się z moim B w ukochane Bieszczady, które o tej porze roku są wyjątkowo piękne.. W pierwszy dzień wyruszyliśmy na Połoninę Caryńską, pogoda dopisała, przejrzystość wyśmienita, nawet przez chwilkę widać było Tatry ze szczytu. Noc za to do najcieplejszych nie należała, nocowaliśmy na łódce, trochę hardcorowo ;) ale daliśmy rade. Obudził mnie wschód słońca, wyszłam z kajuty żeby uchwycić aparatem ten przepiękny widok, łódka cała w szronie, mgła unosiła się nad wodą, słonko leniwie wschodziło nad lasami.. coś wspaniałego.. Na drugi dzień pokusiliśmy się o zdobycie bardziej wymagającego szczytu, wyruszyliśmy niebieskim szlakiem na Bukowe Berdo. Jak dla mnie widoki z tego szczytu są chyba najpiękniejsze dlatego, że rozciągają się na Połoniny, Rawki, Tarnicę, po prostu pięknie! Choć przyznam, że droga na Bukowe dała mi w kość, to jednak dla takich widoków warto było tyle się wspinać pod górę. :)
Cóż tu więcej dodać.. "w górach jest wszystko co kocham!"




Połoniną Caryńską

miła knajpka

klimatyczny kredens

7:00 rano w Polańczyku..

w drodze na Bukowe Berdo dużo buków..



czwartek, 3 października 2013

muffinki

Witajcie. Z racji tego, że siedzę już któryś dzień w domu z powodu choróbska to i więcej czasu spędzam w kuchni. Ostatnio ( a dokładniej na dzień chłopaka ) postanowiłam upiec muffiny. Sto razy bardziej wolę dawać prezenty niż otrzymywać, dlatego też kilka muffin powędrowało na prezent dla mojego B, a reszta zniknęła w ten sam dzień ;) Nie martwcie się, ten blog nie będzie kulinarny, ale myślę, że od czasu do czasu może pojawić się jakiś przepis w moim stylu czyli "smaczne, szybkie i proste!." Przepisów na muffiny jest cała masa, mi przypadł do gustu właśnie ten znaleziony kiedyś w sieci.

składniki:

- 1 i 3/4 szklanki mąki
- 3 łyżki kakao
- 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 1,5 szklanki cukru pudru
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
- 1,5 szklanki mleka
- jajco
- 1/3 szklanki oleju
- 1 łyżka masła

wykonanie:

W misce mieszam wszystkie suche składniki czyli: mąka, cukier, kakao, proszek do pieczenia, pół tabliczki gorzkiej czekolady ( ja ją kroję nożem drobno na malutkie kawałeczki ) Następnie w rondelku rozpuszczam łyżkę masła, zdejmuję z palnika i dodaję mleko, olej, jajo, mieszam dokładnie i wlewam do miski z suchymi składnikami. Chwilkę miksuję, gotową masę wlewam do foremek na wysokość 3/4 foremeczki. Na wierzch sypie resztką pokrojonej czekolady ( kiedyś zamiast gorzkiej dałam mleczną i nie polecam, zdecydowanie za słodko było ) Piekę ok 20 min w 200 stopniach.

Silikonowe foremki niektóre kupiłam w drogerii a inne w pepco
i szczerze polecam te z pepco, nie dość, że tańsze to są 
na prawdę lepszej jakości.


gotowe muffiniacze :)

wtorek, 1 października 2013

pudełko z aniołkiem

Przerobiłam drewniane pudełeczko na takie oto w kropeczki z aniołkiem. Tym razem postanowiłam mieć idealne kropki dzięki serwetce ( co w sumie nie było taką prostą sprawą obklejanie boków pudełka ), pomijając zmarchy z serwetki no to jakoś w miarę podołałam. Pudełeczko powędruje na prezent, jak prawie każde  z resztą ;)